4 marca 2011


"Zrzucam z siebie te śniegi, prześcieradła, lata,
biegnąc (po co?), czy - goniąc nie wiadomo za czym.
A już lód poszarzały przemienia się w wodę.

Mówię "biegnąc" a to jest takie, jakbym latał

w sobie - nie w tym, co mówi, lecz w tamtym, to znaczy
w tym samym (ale skrytym pod tającym lodem

przed tym mną), przemienionym w pole do latania

(bo nie powiem, że w niebo), więc tylko widziałem
wirowanie tak szybkie, że się wydawało

bezruchem, który także i lot mój pochłaniał

przejrzystością (będącą chyba moim ciałem),
ale to było - z ciała obnażone - ciało

spowite w taką nagość z ognia, co nie parzy

(wewnątrz kryształu wody idealnie czystej,
prawie nie odczuwanej przez wrażliwą skórę)

i w tym wirze zjawiona piękność Twojej twarzy

wyrwała mnie z tamtego mnie (czy nie-mnie), Chryste,
i - nie wiem, jak powiedzieć - utonąłem w górę."

0. Naśladowanie, Rtęć, B. Kierc