26 maja 2013

Majowy Świat Nauki wydał świetny numer. Ciężko było mi zadecydować, o którym artykule dzisiaj napiszę.

Ostatnio wiele mówi się o bestsellerze Ebena Alexandra pt. "Dowód istnienia nieba:wyprawa neurochirurga na drugą stronę". Dla nieznających - owy neurochirurg opowiada o swoim doświadczeniu śmierci, doznając śpiączki wywołanej zapaleniem opon mózgowych.

Neurochirurg przekonuje, że istnieje "coś więcej" niż nauka i sceptycyzm. Opowiada między innymi o doświadczeniu wszechobecnej miłości,a jego obrazy przedstawiają drogę do nieba. Jako naukowiec podkreśla, że jego "kora mózgowa była całkowicie wyłączona".

Autor artykułu, Michael Shemer - sceptyk, miał okazję rozmawiać z neurochirurgiem i tu, podważa jego opinię. "Przed wejściem do studia zapytałem go - skoro jego mózg w istocie nie działał - to jak może cokolwiek z tego pamiętać, jeśli wziąć pod uwagę, ze pamięć polega na aktywności neuronów".
Inny naukowiec, Oliver Sacks - autor książki "Hallucinations" tłumaczy: "w przypadku doktora Alexandra najbardziej prawdopodobną hipotezą jest to, że jego doświadczenie śmierci zachodziło nie w stanie pełnego braku świadomości, lecz podczas wybudzania się, gdy jego kora mózgowa zaczynała już funkcjonować". Stąd te obrazy.

Dlaczego naukowiec jest przekonany o istnieniu nieba?
"Ludzie uciekają od wyjaśnień, a bierze się to stąd, że umysł wzdraga się przed próżnią poznawczą".

Wątpliwy dowód.Czy neurochirurg naprawdę był w niebie?/Świat Nauki/Maj 2013.

19 maja 2013

Pan Jaś.
Dzisiaj przyszedł czas na kolejną historię. Tym razem o człowieku, który chodzi swoimi ścieżkami.

Pan Jan mieszkał w Niemczech, choć z pochodzenia był oczywiście Polakiem. Z początku nie miał pomysłu na swoje życie, choć był otwarty na wszystkie dziedziny. Za sprawą szczęśliwego losu, miał okazję douczać się jako protetyk. Okazało się, że radzi sobie w tym temacie. W efekcie został dentystą. Nie mógł lepiej trafić - zarobił sporo, ustawił się na całe życie.

Żyło mu się dobrze, w zasadzie luksusowo, przyszedł czas renty - Pan Jan chciał czegoś więcej od życia. Przyjechał do Polski, mając niemiecką rentę i sporo oszczędności. Rozpoczął budowę, a raczej renowację niemieckiej kamienicy. W między czasie szkoląc się w innych dziedzinach: mediach, modzie, czy językach. Sporo podróżował, a to przekładało się na kolejne doświadczenia.
Miał pojęcie co dzieje się w Mediolanie, Meksyku czy Indiach.

Patrząc na niego kilka dni temu, słuchając jego opowieści, odniosłam wrażenie, że Pan Jan, człowiek aktywny, otwarty, doświadczony i dowcipny - jest człowiekiem spełnionym, człowiekiem z pasjami, człowiekiem szczęśliwym.
"Aby osiągnąć sukces, trzeba być otwartym na ludzi, na pracę w różnych miejscach. Czasami noszenie kawy szefowi popłaca".

9 maja 2013


Majówka była "przednia", i to właśnie dzięki "Sztuczkom".
Polskie filmy często kojarzą się holocaustem, bo polskie kino to poważne kino.
A może nie tędy droga, może brakuje filmów o tym co tu i teraz, banałach.

Świetna muzyka, do tego tereny, które przypominają wręcz jakąś włoską dzicz i tematyka - tak polska, tak zabawna i poruszająca. Film na każdy dzień.

tytuł: Sztuczki
reżyseria: Andrzej Jakimowski
scenariusz: Andrzej Jakimowski