Zmagania
Jadąc przez ponad 10 godzin do obcego i zarazem bliskiego mi kraju, miałam okazję trafić na dwie, godne uwagi Panie. Ich imion niestety nie zdołałam poznać, przez rozmowy o tym jak ciężka jest praca, czy też - jak męczące bywa usługiwanie naszym sąsiadom. Każdy z nas o tym wie bądź zdaje sobie z tego sprawę, dlatego nie o tym zamierzam pisać.
Zaczęło mnie zastanawiać, ile człowiek jest w stanie poświęcić dla tych kilku tysięcy złotych?
Pomijając cenny czas, rodzinę, swój wymarzony azyl w postaci mieszkania, zdrowie psychiczne jak i fizyczne, czasami ideologię, cel w życiu - a więc jego sens.
Nasłuchałam się o usługiwaniu, notorycznym podnoszeniu ludzi z wózków inwalidzkich, sprzątaniu i gotowaniu, nocnym czuwaniu. Wielu z nas tego doświadczyło i nadal doświadcza. Liczba kobiet pracujących przy opiece wzrasta z każdym rokiem. To tak naprawdę życie w kratkę, miesiąc tak miesiąc inaczej, życie poniekąd w cieniu, zdala od tego co bliskie, co ważne.
Mówi się tu o latach, takiej pracy, tkwieniu w próżni. W tym przypadku istnieją dwie świadomości - pierwsza, że w chwili obecnej życie wymaga (bądź my wymagamy zbyt wiele), druga (która wręcz krzyczy w nas samych) że bywamy szczęśliwi rzadziej.
Wyjście bywa oczywiste, jednak mało przekonywujące?
Jadąc przez ponad 10 godzin do obcego i zarazem bliskiego mi kraju, miałam okazję trafić na dwie, godne uwagi Panie. Ich imion niestety nie zdołałam poznać, przez rozmowy o tym jak ciężka jest praca, czy też - jak męczące bywa usługiwanie naszym sąsiadom. Każdy z nas o tym wie bądź zdaje sobie z tego sprawę, dlatego nie o tym zamierzam pisać.
Zaczęło mnie zastanawiać, ile człowiek jest w stanie poświęcić dla tych kilku tysięcy złotych?
Pomijając cenny czas, rodzinę, swój wymarzony azyl w postaci mieszkania, zdrowie psychiczne jak i fizyczne, czasami ideologię, cel w życiu - a więc jego sens.
Nasłuchałam się o usługiwaniu, notorycznym podnoszeniu ludzi z wózków inwalidzkich, sprzątaniu i gotowaniu, nocnym czuwaniu. Wielu z nas tego doświadczyło i nadal doświadcza. Liczba kobiet pracujących przy opiece wzrasta z każdym rokiem. To tak naprawdę życie w kratkę, miesiąc tak miesiąc inaczej, życie poniekąd w cieniu, zdala od tego co bliskie, co ważne.
Mówi się tu o latach, takiej pracy, tkwieniu w próżni. W tym przypadku istnieją dwie świadomości - pierwsza, że w chwili obecnej życie wymaga (bądź my wymagamy zbyt wiele), druga (która wręcz krzyczy w nas samych) że bywamy szczęśliwi rzadziej.
Wyjście bywa oczywiste, jednak mało przekonywujące?