Dr Google, czyli na co jestem dziś chory
"Dr Google - tak nazywa się najpopularniejszy
ostatnio na świecie lekarz. Zna się na wszystkich
schorzeniach. Dzięki jego podpowiedziom wyleczysz
katar sienny, zdiagnozujesz u siebie bruksizm lub
dowiesz się, że masz triskaidekafobię.
Doktor Google jest lepszy nawet od dr. House'a -
jest zupełnie domowy".
Istnieje wiele portali medycznych, które mają
na celu jedynie poinformowanie użytkowników,
jak najlepiej dbać o swoje zdrowie.
Zacznę może jednak od pozytywnych aspektów,
jakie dostrzegł autor artykułu:
szukanie diagnoz w Internecie poprawia
współpracę w leczeniu, jak i również
aktywną współpracę z pacjentem,
szczególnie wtedy, gdy lekarz bardzo krótko
udziela nam informacji o naszym stanie zdrowia.
Zaangażowanie pacjenta ma znaczący
wpływ na efekty leczenia.
Nie zapominajmy, że diagnozowanie
polega na stawianiu hipotez i poddawaniu
weryfikacji.
Ale..
przez tzw. "webdiagnozowanie" wiążą się
pewne zagrożenia: znaleznione porady,
bardzo często prowadzą do zbędnego napięcia,
które obciąża nasz organizm.
Z racji tego, że problem staje się coraz
bardziej widoczny, posiada nawet własną nazwę:
cyberchondria, czyli "koncentrowanie
użytkowników sieci na poszukiwaniu informacji
na temat zdrowia".
Pytanie, kiedy człowiek staje się cyberchondrykiem?
Głównym objawem jest gorsze samopoczucie po
przejrzeniu Internetu, pogarsza się również
kontakt pacjenta z lekarzem.
Zdania co do zdrowego wyszukiwania chorób
są jak zawsze podzielone.
Konkluzja?
Każdy potencjalnie chory, pacjent
powinien zachować zdrowy rozsądek!
A. Kozera/Charaktery/Lipiec 2009