30 sierpnia 2010

"Na początku doznałem wielkiej kontuzji,
i nie wiedziałam nawet, że spadam.
Pomieszane zmysły zderzały się ze sobą
jak koty w worku. Nie wiedząc, że spadam
bałem się spadania. Odczuwałem tylko mdłości
na skutek chaosu.

Potem przyzwyczaiłem się.
Przyzwyczajenie spowodowało nudę.
Nudząc się szukałem przyczyny nudy i stwierdziłem,
że nudzę się, ponieważ się przyzwyczaiłem.
Ale do czego się przyzwyczaiłem?
Do chaosu, oczywiście. Ale chaos skąd?
Okazało się, że się obracam dookoła własnego
środka ciężkości, czyli koziołkuję.
Dlaczego? Nie dowiem się, dopóki nie przestanę
koziołkować. Manewrując kończynami zdołałem się
wreszcie ustawić wertykalnie. To znaczy tak, że mchy,
porosty i małe krzewy na skalnych półkach mijały
mnie nadbiegając spod moich stóp i znikając nad moją głową.
Wtedy dopiero pojąłem, że spadam i zacząłem się bać.
Bałem się, rzecz jasna, nie tyle samego spadania ile jego skutku.
(...)
Bałem się jednak już sporą chwilę, a  koniec nie następował.
Przyzwyczaiłem się więc i do strachu, na tyle przynajmniej,
żeby móc rozejrzeć się w sytuacji."

Ten który spada, S. Mrożek